Nigdy nie zrozumiemy wystarczająco jasno, że zwykłą jałmużnę,
małą czy wielką, jaką dajemy z intencją za dusze w czyśćcu cierpiące, dajemy ją
bezpośrednio samemu Bogu. On ją przyjmuje i o niej pamięta tak, jakbyśmy Jemu
samemu ją dali. Tak więc wszystko, co czynimy dla dusz czyśćcowych, Bóg to przyjmuje
jako uczynione dla Niego. To jest tak, jakbyśmy Jemu samemu cierpiącemu w
czyśćcu ulgę przynosili, albo jakbyśmy Jego samego z czyśćca wybawiali. Jakże
hojnie Bóg nas za to wynagrodzi...
o. Paul O’Sullivan OP
Św. Malachiasz opowiada, że pewnego dnia zobaczył swą zmarłą
siostrę. Odbywała ona swoje kary czyśćcowe na cmentarzu. Ze względu na swoją
pychę i nadmierną uwagę, jaką poświęcała samej sobie: układaniu włosów i
pielęgnacji ciała, została skazana na przebywanie w grobie i na oglądanie rozkładu
swojego martwego ciała.
Święty ofiarowywał za nią Msze święte przez trzydzieści dni.
Po tym czasie znowu zobaczył siostrę. Jej oczyszczenie trwało
dalej. Stała przy bramie kościoła. Była bardzo smutna, przybrana w żałobę,
owładnięta niezwykłą trwogą. Kara ta spotkała ją z pewnością ze względu na brak
szacunku, jaki okazywała w tym świętym miejscu. Być może dlatego też, że
odciągała uwagę wiernych od świętych obrzędów, a skupiała na sobie ich uwagę i
wzrok.
Święty ponownie złożył za nią ofiarę [Mszy świętej] przez
trzydzieści dni. Wreszcie siostra ukazała mu się po raz ostatni, tym razem w
świątyni. Jej oblicze było spokojne i promieniujące. Ubrana była w białą
suknię.
Biskup zrozumiał wtedy, że siostra dostąpiła zbawienia.
Charles Arminjon, Koniec świata doczesnego i tajemnice życia przyszłego. Konferencje, Flos Carmeli, Poznań 2011, s. 149-150.