Złem jest ubiór nieskromny,
na przykład za krótki, za obcisły, osobliwie u niewiast, słowem taki, który
wzbudzać może pożądliwość. Osoby, które się tak stroją, dają znać, że już
wstydliwość straciły. Ubiór nieskromny jest wielką pokusą dla innych, dla
patrzących. Niewiasta nieskromnie ubrana jest narzędziem czartowskim na
łowienie dusz. Od takich osób odwracaj oczy ze wstrętem. Wy matki, dajcie
baczenie na to, jak się córki wasze ubierają, stroją. — "A dokądże to,
moja pani, w tym stroju", zawołał św. Ambroży na panią jedną wystrojoną
bezwstydnie. "Idę do kościoła", rzecze. "Raczej powiedz, że do
teatru, na jakie komedie", odpowie święty biskup. "Ani mi się waż do
kościoła! Tu przychodź opłakiwać grzechy swoje, a nie dawać inszym zgorszenie i
naigrawanie się z Jezusa".
(zob. ks. Józef
Stagraczyński, Nauki katechizmowe…)
Z kompanią, która w roku
Pańskim 1524 wyruszyła z Łęczycy do Częstochowy, szła między innymi pewna
bogobojna niewiasta, imieniem Anna, z córeczką siedemnastoletnią Krystyną. Jak
matka spośród innych niewiast wyróżniała się pobożnością, tak córka płochością
i lekkomyślnością. Matka zabrała ją z sobą, ufając, że ją pielgrzymka nawróci.
Jednakże zawiodła się srodze. Krystyna ani myślała się zmienić. Ubrana
strojnie, jakby na zabawę lub wesele, roześmiana, niesforna, przeszkadzała
innym w modlitwie i skupieniu. Wszędzie jej było pełno: tu się śmiała tam żartowała
złośliwie, to znów bez litości drwiła z każdego, kto jej nie był miły. Na
próżno ją matka strofowała, na próżno wskazywała na Boga, któremu się to jej
zachowanie nie podoba, na próżno groziła jej karą Bożą: ona się tylko jeszcze
bardziej śmiała. Z płaczem zaklinała ją strapiona niewiasta, by jej i sobie
wstydu nie robiła i serca macierzyńskiego swym postępowaniem nie raniła. Za
całą odpowiedź Krystyna swawolnym śmiechem wybuchała.
Po kilku dniach podróży
ukazał się pielgrzymom szczyt wieży. Wszyscy wzruszeni padli na kolana, tylko Krystyna
śmiała się i żartowała jeszcze więcej. Dosyć już tego było matce; rzecze tedy w
surowych słowach:
—Widzisz, że już blisko tron
Maryi. Odrzuć swe swawole i głupstwa. Przynajmniej odtąd przyodziej się w
skromność, byś godnie stanęła wobec swej Pani i Królowej. Jeśli się już ludzi
nie wstydzisz i zatraciłaś wszelkie poczucie skromności wobec nich, to
przynajmniej bój się Boga, który w obronie czci swej Matki może cię strasznie
ukarać.
Lecz i to upomnienie nie
zrobiło na niej żadnego wrażenia. Owszem, w swej głupocie i niepohamowanej
pysze zlekceważyła je i dalej w złem brnęła, zachowując się coraz gorzej.
Następnego dnia wszyscy
zaczęli się w czyste a skromne szaty odziewać, chcąc godnie stanąć u tronu
Królowej. I Krystyna postanowiła się przebrać. Włożyła na siebie wspaniałe
suknie, a przesadnie skrajane, jakie wówczas tylko na tańce i zabawy noszono.
Szyję, ramiona i ręce miała obnażone, włosy kunsztownie utrefione rozpuściła, a
policzki różem i bielidłem ubarwiła.
Tak niestosownie ubrana, z
dumnie podniesioną głową poszła sama na Jasną Górę, bo matka z tak ubraną iść
się wstydziła. Ale zaledwie próg Cudownej Kaplicy przestąpiła, zauważyli
ludzie, że zachwiała się i jakby omdlewając, o odrzwia się wsparła. W oczach
jej malowało się przerażenie, po głowie, czole i obliczu spływał strumieniem
pot. Chciała go otrzeć, lecz zaledwie dotknęła głowy, w oczach przerażonych
widzów wraz z potem starła z niej wszystkie włosy tak, że czaszka jej pozostała
goła jak kolano. Po chwili nieszczęsna, lekkomyślna grzesznica, blada jak
trup, osuwa się na ziemię w strasznych drgawkach.
Nadbiegła matka i wzięła
córkę do mieszkania, gdzie się na noclegu zatrzymali. Tam przez trzy dni
dziewczyna wiła się w okropnych męczarniach. A potem nieoczekiwanie, nie odzyskawszy
przytomności, bez Sakramentów świętych zmarła.
Nieopisane wrażenie wywarł
ten wypadek na wszystkich pątnikach i mieszkańcach Częstochowy, gdy się
dowiedzieli, że to za zgorszenie, jakie z siebie dawała, za przybycie na święte
miejsce bez skupienia, za strój bezwstydny, którym świątynię i Matkę
Najświętszą znieważała, taka ją kara spotkała.
Pochowano ją przy drodze bez
udziału kapłana i, aby była przestrogą dla podobnych do siebie i żywą pamiątką
kary Bożej, położono jej na grobie kamień z napisem:
"Tu leży ta, którą Bóg
strasznie ukarał za zniewagę przybytku swej Matki Najświętszej, weź z tego
naukę, i ze czcią wielką odwiedzaj Świętą Górę".
I długie lata ten samotny,
ponury grób bez krzyża, bez kwiecia, budził lęk i był groźnym ostrzeżeniem dla
wielu.
Zob. Aleksander Łaziński OSPPE, Cuda i łaski zdziałane za przyczyną Najświętszej Maryi Panny Częstochowskiej, wyd. 2, poprawione, Częstochowa 1938, s. 134-136.