Ona to wychowywała naszych świętych, poddawała królom dobre  natchnienia,  zasiadała w radzie senatorskiej, hetmaniła rycerstwu,  pracowała z ludem na roli. Ona, jako miłościwa Królowa, obchodziła ciągle tę ziemię swoją, by sie­rotę darzyć pocałunkiem  macierzyńskim, opuszczonego brać na swe ramiona, głodnemu nieść  chleb, choremu ulgę, grzesznikowi skruchę, umierającemu nadzieję.  Ona dusze naszych świątobliwych ojców i matek prowadziła przed  tron Boży i milionom swoich poddanych polskich otworzyła niebo.  Słowem, cokolwiek w narodzie było świętości, cokolwiek cnoty, cokolwiek wielkości i błogosławieństwa Bożego, wszystko to przyszło nam przez ręce Twoje, miłościwa Królowo Maryjo. A więc  dzięki Ci za to od wszystkich pokoleń przeszłych, teraźniejszych i przyszłych, dzięki za wszystkie łaski, dane ojcom naszym i nam,  dzięki za  dziewięciowiekową pieczę nad narodem; o niechże ta  piecza i dziś nie ustaje!

(Św. Józef Sebastian Pelczar, Kazanie o królowaniu i opiece Bogarodzicy nad narodem)


Adam Krycki, sekretarz króla Zygmunta III, w roku 1590 w potyczce  z Tatarami otrzymał ranę po­strzałową w głowę. Rana ta czas dłuższy nie chciała się zagoić, sprawiając mu ogromne cierpienia. Udawał się do wielu znakomitych chirurgów o pomoc, lecz ich troskliwe starania żadnej mu ulgi nie przyniosły, a nawet bóle jeszcze się wzmogły. Jeden z lekarzy podjął się bardzo dla chorego bolesnej, a według zapewnień chirurga skutecznej operacji zranionej głowy. Mimo cierpień, jakie mu ten zabieg sprawił, cieszył się Imć Pan  sekretarz, że się już jego męka nareszcie skończy. Po operacji i zażyciu nowych leków, chory nie czuł jednak żadnej ulgi, owszem, chcąc powiedzieć jakie zdanie, wydawał tylko z ust dziwny bełkot. Przerażona rodzina zawezwała medyków. Ci zbadali usta chorego. Stwierdzili, iż język jego wskutek niefortunnej operacji i leków został rażony pa­raliżem. Imć Pan sekretarz stracił mowę, na  co oni jed­nak żadnego lekarstwa nie mają. 

 

W domu  chorego zapanował smutek ciężki, graniczący z rozpaczą. Nie tylko, że zraniona głowa nie została uleczoną, ale nawet mowa od­jęta — i to na zawsze! Nie mogli biedni patrzeć na męki chorego, który, cierpiąc  niezmiernie, nie mógł słowami wyrazić swych potrzeb. Bełkotał tylko ciągle, czego oni nie rozumiejąc, gorzkimi łzami odpowiadali.

 

Przejęci tak ciężkim zmartwieniem, rodzina i domownicy postanowili udać się na Jasną Górę do cudownej Matki Najświętszej po pomoc. Ofiarowują więc chorego niebieskiej Lekarce i ślubują odbyć pielgrzymkę do Częstochowy w razie uzdrowienia. Rozpoczęli nowennę. Codziennie gromadzą się wszyscy na wspólne modlitwy u łoża chorego; codziennie z podniesionymi rękami błagają z głęboką wiarą Panienkę Najświętszą o uzdrowienie. Chory w tej nowennie uczestniczy tylko sercem. W siódmym dniu nowenny, a było to dnia 25 marca 1590 roku, święto Zwiastowania Najświętszej Maryi Panny, gdy się tak wszyscy modlili, Matka Najświętsza cudem nagrodziła ich żywą wiarę, rozwiązując niemy język sparaliżowanego. Oto chory naraz zawołał: 

 

—Matka Boska Częstochowska wróciła mi mowę! 

 

Radość niezmierna ogarnęła wszystkich. Lecz w modłach nie  ustawali, prosząc serdecznie o uzdrowienie rany w głowie.  Dziewiątego dnia nowenny rozgłośne „Te Deum” napełniło dom  sekretarza. W dniu tym bowiem chory nagle poczuł tak wielką ulgę  w bolącej dotąd głowie, jak gdyby mu ktoś zdjął z niej ciężar  ogromny, a straszne cierpienie znikło momentalnie. Zdumiony,  dotyka ręką okaleczonego miejsca — nie masz go — palce jego  natrafiają, zamiast na otwór krwawiący i ropiejący, na gładką skórę.  Woła obecnych, by zobaczyli, co się z jego głową dzieje. I ci na  własne oczy widzą, że tam, gdzie była okropna niezagojona rana,  tylko blizna widnieje. 

 

Dziękczynieniom i radosnym okrzykom na cześć Maryi Jasnogórskiej nie było końca. Wszyscy po wielekroć razy oglądali cudownie uleczone miejsce, zdumiewając się i wielbiąc Matkę Najświętszą za cud. 

A na Wielkanoc Imć Pan sekretarz królewski u stóp Najświętszej Królowej w Czę­stochowie za cud tak wielki dziękował, łzami radości się zalewając.


Zob. Aleksander Łaziński OSPPE, Cuda i łaski zdziałane za przyczyną Najświętszej Maryi Panny Częstochowskiej, wyd. 2, poprawione, Częstochowa 1938, s. 100-101.