Spowiedź była po wszystkie czasy potrzebą serca ludzkiego. Pan Jezus uczynił ją OBOWIĄZKIEM. Gdyby nawet tuż przed śmiercią straszne serca tajemnice, grzechy w tym sercu zamknięte nie wyszły na wierzch, to na wieki pozostaną w sercu zamknięte. A czy podobno z takim ciężarem sumienia zstępować do grobu? Każdy umierający czuje dobrze, że nie może zabierać z sobą na drugi świat nieprawości swoich. Czuje i rozumie dobrze, że jak pozostawia ziemi, co ziemskiego, tak winien też pozostawić i grzechy swoje, wszystko złe, które zbroił na ziemi.

ks. Józef Stagraczyński


W roku 1663 pewnego dnia na Jasną Górę przy­była grupka niewiast, ażeby Najświętszej Pannie cześć i pokłon oddać. Niewiasty głęboko wzruszone weszły do Cudownej Kaplicy. Na widok świętego Obrazu, zalane łzami, padły wszystkie na twarz. Jedna z nich tylko imieniem Helena, klęcząc wodziła zdziwionym wzrokiem po ołtarzu i ścianach. Po chwili przeciera oczy, idzie dalej w głąb i jesz­cze więcej okazuje zdziwienia. A w końcu pyta innych, czy widzą Obraz. Odpowiadają, że  widzą. 

 

—A gdzież on jest?, bo ja go dojrzeć nie mogę. 

 

—Patrz, tu przed tobą, nie widzisz? 

 

—Nie, nie widzę nic! —mówi z trwogą. 

 

Próżno wytęża wzrok, próżno się do samego ołtarza zbliża. Jej oczy  wszystko spostrzegły, tylko nie Obraz. Ogromnie smutna wyszła z kościoła.  A zamknąwszy się w mieszkaniu, zaczęła się w skupieniu przygotowywać  do sakramentu pokuty.

 

Na drugi dzień poszła do konfesjonału i odprawiła spowiedź. Idzie potem  do kaplicy, lecz tam dzieje się z nią jeszcze gorzej — już nie tylko Obrazu  Cudownego, lecz nawet ołtarza, w którym on się znajduje, nie widzi. 

 

Wra­ca więc z jękiem i płaczem do spowiednika, ten ją pocie­sza, każe się  modlić i iść z powrotem do kaplicy. Idzie więc i patrzy, że inni ze  wzrokiem utkwionym w Obraz widzą go i modlą się. Tylko na jej oczy Bóg  zesłał ślepotę. Zanosząc się tedy płaczem, jęczy tak, że wszystkim z li­tości aż serca się krają. Przechodzi tamtędy przezacny ks. Augustyn Kordecki, a  słysząc te serdeczne zawodzenia i lamenty, podszedł do nieszczęśliwej i  pyta, co się stało. Ta z wielkim szlochem opowiada mu wszystko. Światły i  świątobliwy znawca dusz od razu zrozumiał, że przyczyną tej ślepoty ciała jest ślepota duszy, a mianowicie jakiś grzech ciężki zatajony. Bierze więc  łagodnie nie­wiastę za rękę i prowadzi na ubocze do konfesjonału. Tam ją ośmielił, obudził ufność i wykrył przyczynę kary. Helena ze łzami szczerej  skruchy wyspowiadała się, a otrzy­mawszy rozgrzeszenie, za radą  spowiednika, drżąc z oba­wy i nadziei, poszła jeszcze raz do kaplicy. I oto  zaledwie znalazła się poza progiem, ujrzała najwyraźniej Niepokalane  Oblicze Maryi Jasnogórskiej. Mogła już teraz, jak inni, wpatrywać się w  Cudowny Obraz i swoje zachwyty i radości, a także smutki i trwogi przed  Nią składać.


Zob. Aleksander Łaziński OSPPE, Cuda i łaski zdziałane za przyczyną Najświętszej Maryi Panny Częstochowskiej, wyd. 2, poprawione, Częstochowa 1938, s. 137-137.