Za życia na ziemi niejeden poufali się ze złym duchem. Słucha jego  podszeptów, pomaga mu. Może i nie wierzy, nie boi się zgoła. Ale co to będzie, gdy się dostanie do owego więzienia, które zgotowane jest diabłu i aniołom jego! Najpierwsza męka to  już sam widok tych duchów czarnych, strasznych, przerażających. Św. Franciszek z Asyżu widział razu jednego w zachwyceniu czarta, i powiada, że człowiek ani na jeden moment nie potrafiłby żyw wytrzymać widoku złego ducha. Toż wyznała i św. Katarzyna Sieneńska.

 

Pisarz jeden angielski opowiada taki wypadek:

 

"Niedawno temu student medycyny w okropny sposób zemścił się na jednej panience, która go nie chciała. Niepostrzeżony zakradł się do jej pokoiku. Wsunął do łóżeczka trupią głowę, u której dziury oczne wyłożył fosforem, żeby się świeciły.

 

Panienka, nie wiedząc o niczym, chce iść na spoczynek. Rozbiera łóżeczko. Aż tu nagle spostrzega brzydką trupią głowę z lśniącymi oczyma. Zakrzyknie okropnie i pada na ziemię. Przybiegają rodzice, widzą co się stało, córka ledwie żywa.

 

Pocieszono ją po niejakim czasie. Ale przestrach odjął jej mowę i rozum. Aż do śmierci pozostała niespełna rozumu".

 

A jednak to przecie niczym wobec onego przerażenia, jakiego potępieńcy będą doznawali na widok potworów takich, jakimi są duchy przeklęte.


ks. Józef Stagraczyński,  Rozmyślania,  Mikołów-Warszawa 1903, s. 321-322.