Tragiczny koniec pewnego skąpca

"Odkryto też nagromadzone sumy, prawdziwe skarby gniewu i przekleństwa Bożego".

Symboliczna ilustracja chciwości: zwierzę z ogromnym brzuchem objadające się złotem i klejnotami w jaskini.


Marzenie o bogactwie

Pewna zabawna historia opowiada o skąpcu, którego jedynym marzeniem było pomnożenie swojego majątku. Bał się, że ktoś ukradnie jego ukochany skarb, dlatego wykopał w piwnicy ukrytą jamę i zabezpieczył ją żelaznymi drzwiami, których prawie nie było widać. Tam właśnie chował zdobyte pieniądze i z rozkoszą przyglądał się swojemu "bożkowi".

Uwięziony we własnym skarbcu

Pewnego razu, niosąc do swojej jaskini pokaźną sumę, zapomniał wyciągnąć klucz. Zatrzasnął za sobą drzwi i zaczął liczyć swoje ukryte skarby. Kiedy nacieszył się ich widokiem, chciał wyjść, ale nie mógł otworzyć drzwi i uświadomił sobie, że grozi mu śmierć. Można sobie wyobrazić jego rozpacz w tamtej chwili. Domownikom wydawało się, że słyszeli jego nawoływania i pukanie przez dłuższy czas, ale kto by pomyślał, że uwięził się pod ziemią?

Zaginięcie

Kiedy po kilku dniach skąpiec nie pokazywał się, rodzina zaczęła się bardzo niepokoić. Szukali go i pytali o niego w okolicy, ale bezskutecznie. Myśleli, że się utopił, został zamordowany lub przydarzyło mu się inne nieszczęście.

Rozwiązanie zagadki

W tym właśnie czasie pewien ślusarz, dowiedziawszy się o całej sytuacji, przypomniał sobie, że kilka lat wcześniej w tajemnicy wykonał dla niego żelazne drzwi z zamkiem i sprężyną. Stwierdził, że bardzo możliwe, iż mężczyzna przypadkiem się nimi zamknął, a następnie wskazał miejsce, gdzie je osadził.

Smutny finał

Po odkopaniu znaleziono zgniłe, pokryte robactwem zwłoki. Odkryto także nagromadzone pieniądze, prawdziwy skarb gniewu i przekleństwa.

Wersja starsza: O smutnym końcu pewnego łakomca

Zabawną powtarzają powiastkę o pewnym łakomcu, który o niczym więcej nie marzył, jak tylko o pomnożeniu fortuny. Obawiając się, aby mu kto nie zabrał ukochanego skarbu, wykopał pod piwnicą jamę i opatrzył ją żelaznymi drzwiami w taki sposób, iż niełatwo widzieć się dały. Tam ukrywał zdobyte pieniądze i przyglądał się z rozkoszą swemu bałwanowi.

Razu jednego niosąc do swej jaskini znaczną sumę, zapomniał wyjąć klucz. Zatrzasnął za sobą drzwi i przeliczał ukryte skarby. Nacieszywszy się ich widokiem, chciał wyjść, ale nie mogąc drzwi otworzyć ujrzał się bliskim zguby. Można sobie wyobrazić smutne jego położenie w tej chwili. Zdawało się domownikom, że wołał i pukał przez czas długi, ale któż mógł pomyśleć, że się pod ziemią znajdował? 

Kiedy po upływie kilku dni nie pokazywał się ów chciwiec, rodzina jego niepokoiła się bardzo. Szukano, wypytywano się w okolicy, lecz na próżno; mniemano, że się utopił, zamordowany został, lub innemu uległ nieszczęściu.

W tym właśnie czasie pewien zamecznik dowiedziawszy się o tym wypadku, przypomniał sobie, że przed kilku laty owemu chciwcowi robił potajemnie drzwi żelazne z zamkiem i sprężyną, i że bardzo być może, iż się nimi przypadkiem zamknął; potem wskazał miejsce, w którym drzwi osadzał.

Po odkopaniu znaleziono trupa zgniłego i roztoczonego od robactwa. Odkryto też nagromadzone sumy, prawdziwe skarby gniewu i przekleństwa Bożego.

Św. Jan Chrzciciel de la Salle, Obowiązki chrześcijanina względem Boga, Tarnów 1881, s. 223-224.