Człowiek
wtedy przestaje wierzyć w Boga, kiedy porzuca drogę cnoty.
Claude
Piat
![]() |
| Ateizm |
Zdarzyło
się to ponoć w salonie u Chateaubrianda, pisarza uznawanego za
wielką sławę w literackim świecie Francji XIX wieku, i dziś
jeszcze chętnie czytanego. Zaproszeni tam to byli w większości
ludzie parający się piórem, albo zajmujący się nauką, bądź
też inni obywatele, uznani z jakichś powodów za godnych
zaproszenia. Większość z nich, zgodnie
z duchem tamtych czasów, to były niedowiarki. Ale
jak to u ateuszy nieraz się zdarza, dyskutowali z ożywieniem na
tematy religijne. I oto doszli do wniosku, do którego dochodzą
zwykle światowe mędrki, którzy coś tam wiedzy liznęli, ale nie
tak do końca. Powstał jeden z nich i w
imieniu wszystkich zawyrokował:
-
Doszliśmy mianowicie do wniosku, że w tych czasach człowiek uczony
i światły koniecznie musi być niedowiarkiem!
O
chełpliwości ludzka, co się szczycisz swą połowiczną wiedzą!
Na takie dictum
niedouczonych uczonych powstał sam Chateaubriand i ozwał się w te
słowa:
-
Panowie moi, odpowiedzcie mi, ale tak z ręką na sercu: Gdybyście
wiedli życie czyste i przyzwoite, nie przedzierzgnęlibyście się
na powrót w ludzi wierzących?
Na
sali zapadła cisza. Osłupienie ogarnęło napuszonych niedowiarków.
Zrozumieli niektórzy.
Wygodniej im było żyć, jak gdyby Bóg nie istniał, jakby nie było
nagrody za cnotę ani kary za występek; jakby nie było oka, które
widzi, ani ust Sędziego, które wypowiedzą w czasie ostatecznym
wyrok już nieodwołalny. Gdyby wrócili do wiary, to życie swe
dopasować by musieli do jej świętych prawideł. Łatwiej zasłaniać
się niedowiarstwem…
Ale
czy negowanie prawdy sprawia, że prawda przestaje być prawdą, a
rzeczywistość rzeczywistością? „Bóg jest Sędzią
sprawiedliwym, który za dobro wynagradza, a za zło karze.”
Źródło:
Mons. Tihamer Tóth, Creo en Dios (Razonemos nuestra Fe 1),
Editorial
Poblet, Buenos Aires 1944, s. 50-51.
