Egzekucja Michała Augustyna Pro SJ
Szatan zwykle nie ukazuje się ludziom widomie, żeby ich kusić do złego. Robi to przez innych ludzi, swoich zwolenników. Tacy przychodzą i kuszą: 

- Zrób to, będzie ci dobrze. Nie dbaj o to, że to grzech. Patrz: inni to samo robią. Co się będziesz oglądał na Boga? Czeka cię straszne prześladowanie, jeżeli tego nie zrobisz! 

Trzeba mieć dużo hartu i żywą Wiarę, żeby nie dać się skusić. Człowiek musi zrobić wybór: albo wybrać Chrystusa i prześladowanie, albo wybrać życie wygodne bez Chrystusa. 

Przykładów nie trzeba szukać w odległych prześladowaniach chrześcijan. W państwie meksykańskim w Ameryce w naszych czasach ogłoszono dekret rządu: 

- Ten będzie wolnym obywatelem i dobrze mieć się będzie, kto zaprze się Chry­stusa i wystąpi z Kościoła katolickiego. Kto tego nie zrobi, czeka go prześladowanie i śmierć. 

Zupełnie tak samo było za Henryka VIII w Anglii. Zaczęły się prześladowania, więzienia, tortury i śmierć. To się dzieje dziś na oczach całego świata. Między bohaterami, którzy ponieśli śmierć za Wiarę, był tam niestrudzony apostoł, ksiądz Michał Pro. Dnia 23 listopada 1927 roku o godzinie 8-mej rano we drzwiach celi więziennej, gdzie byli zamknięci katolicy, zjawiło się kilku oficerów. Padło nazwisko: Michał Pro. Wyszedł na środek celi, ale kazano mu ubrać się i wyjść. Zrozumiał, że ostatnia godzina nadeszła. 

Zaprowadzili go do ogrodu policji. Ogród był wypełniony wojskiem. Tylko parkan był wolny. Tam ks. Pro, zatopiony w modlitwie, był poprowadzony. Szedł krokiem równym, ze spuszczonymi oczyma: wiedział, że idzie na męczeństwo. Gdy przyszedł na miejsce, zapytał go major, czy ma jakie życzenie. 

— Tak — odparł - chcę się chwilkę pomodlić. 

Pozwolono. Ukląkł, złożył ręce i pogrążył się w gorącej modlitwie. Potem z największym uszanowaniem ucałował krzyż, który trzymał w ręku i wstał. Rozłożył ręce, jak Zbawiciel na krzyżu, i powtórzył słowa Zbawiciela: 
— Przebaczam z całego serca mym nieprzyjaciołom. 


Polem wzniósł oczy ku niebu i powoli, wyraźnie, jak kapłan konsekrujący, wyrzekł: 

— Niech żyje Chrystus Król! 

Padła komenda strzału. Przeszyty pięcioma kulami osunął się na ziemię, brocząc we własnej krwi. Podszedł sierżant, przyłożył mu karabin do głowy i wypalił w samo oko. 

Gdyby chciał uchronić się od śmierci i być wolnym, wystarczyło wyrzec się Chrystusa, ale święty kapłan wolał śmierć męczeńską, niż ulec pokusie. 

Ks. Dr Julian Młynarczyk, Walka o dusze ludzkie, 
Nakładem Centrali Milicji Niepokalanej, 
Niepokalanów 31936, s. 81-83.