Maryja zawsze znajduje łaskę u Pana, a tylko tej łaski potrzebujemy i poszukujemy jej przez Maryję, bo to, o co prosi, otrzyma i nie pozostanie niewysłuchana. Maryja została wywyższona ponad cały rodzaj ludzki, została wywyższona ponad aniołów i ponad wszelkie stworzenie niebios, bo tylko u Najwyższego może zaczerpnąć wody żywej, którą podaje ludziom.
Tertulian
W kronice zakonu św. Dominika czytamy (...) o Albercie Wielkim, który był nauczycielem świętego Tomasza z Akwinu. Albert jeszcze pacholęciem będąc, wielkie miał ku Matce Bożej nabożeństwo i co dzień pewne modlitwy na Jej cześć odprawiał, i za Jej przyczyną i pomocą wstąpił do zakonu świętego Dominika. W młodym wieku tępego był pojęcia i do nauk nie miał zdolności. Skoro zaś ujrzał się wśród wielu i bardzo zdolnych współtowarzyszów, chodził tak smutny, że mu przyszła pokusa tak silna i niebezpieczna, że już miał porzucić habit. Będąc w takim zamieszaniu myśli, doznał pomocy przez cudowne widzenie.
Jednej bowiem nocy we śnie zdawało mu się, że drabinę do muru przystawia, aby po niej wyjść z klasztoru — ledwie na nią wstąpił, aliści na wierzchu jej ujrzał cztery matrony czcigodne, a jedna zdawała mu się być ich panią. Gdy się do nich przybliżał, wzięła go jedna i strąciła z drabiny nakazując, żeby z klasztoru nie wychodził. On drugi raz wleźć usiłował, lecz druga matrona uczyniła z nim tak, jak pierwsza. Chciał trzeci raz wyleźć, a trzecia matrona zapytała go, czemu by chciał wyjść z klasztoru? Zawstydzony odpowiedział:
— Wychodzę, o pani, bo widzę, że daremnie pracuję. Wstyd mi więc każe zakon porzucić.
Rzecze mu matrona:
— Ta pani, którą tu widzisz — wskazując na czwartą — jest Matką Bożą i królową nieba, której my trzy służebnicami jesteśmy; Jej się poleć i my się za tobą do Niej wstawimy i prosić będziemy, żeby się przyczyniła za tobą do błogosławionego Syna swego, aby ci dał pojętność do postępu w naukach.
Usłyszawszy to Albert, bardzo się ucieszył, a ta matrona zaprowadziła go do Bogarodzicy, która go łaskawie przyjęła i pytała, czego by tak bardzo pragnął? Odpowiedział, że chce umieć filozofię, bo wtenczas uczył się jej, a zrozumieć nie mógł. Kazała mu Królowa Nieba być dobrej myśli i uczyć się, mówiąc, że w tej nauce wielkim zostanie człowiekiem.
— Żebyś zaś wiedział, — dodała — że ta umiejętność przeze mnie ci przyjdzie, a nie przez twą zdolność i bystrość, na krótko przed śmiercią, gdy publicznie wykładać będziesz, zapomnisz wszystko, co będziesz umiał.
Tym widzeniem został pocieszony. I od owego dnia tak dalece postąpił w nauce nie tylko filozofii, ale także teologii i Pisma Świętego, jak dowodzą dzieła, które na piśmie zostawił. Trzy lata przed śmiercią, gdy w Kolonii miał wykład, stracił zupełnie pamięć w rzeczach naukowych, jak gdyby przez całe życie niczego się nie był nauczył; a może go to spotkało za karę słabego zgadzania się z wolą Bożą co do talentów i zdolności, jakie otrzymał. Przeto wspomniawszy na widzenie, które miał, kiedy chciał wystąpić z zakonu, opowiedział publicznie słuchaczom wszystko, co mu się wydarzyło; i tak pożegnawszy się z nimi, usunął się do klasztoru i cały czas na modlitwie i kontemplacji spędził.
Rodrycjusz, O postępowaniu w doskonałości i cnotach chrześcijańskich, Tom 1, Kraków 1928, ss. 711-713.
