W Lourdes ja także spisałem na karcie moje własne prośby, potrzeby znajomych, przyjaciół, osób, które się chciały przeze mnie polecić Matce Bożej i rzuciłem w grocie u stóp Władczyni Nieba i ziemi, podczas gdy ze serca unosiło się wołanie: "Maryjo, odpowiedz, wysłuchaj, nie odrzucaj tych spisanych próśb, boś Ty dobra i łaskawa Pani!"
(ks. Jan Górka, Lourdes. Wspomnienia z pielgrzymki, Tarnów 1914, s. 18)
![]() |
| Lourdes dawniej |
Dnia 18 sierpnia 1896 roku pielgrzymka narodowa wyruszyła z Paryża do Lourdes. Pomiędzy chorymi powszechną uwagę zwracała na siebie zakonnica w czarnym habicie i welonie, z białym kornetem i bladoniebieską wstęgą na piersiach. Leżała ona nieruchomo na noszach, z zamkniętymi oczyma, bardziej podobna do trupa, niż do żyjącej istoty. Świadectwo wystawione jej przez doktora Malhane, jej stałego lekarza, głosiło, co następuje:
"Siostra Maria Stefania ma wrzód w żołądku, powodujący częste krwawe wymioty, i nie może znieść żadnego pokarmu, tak że obaj z doktorem Labadie-Lagrave uważamy ją za nieuleczalną".
Siostra Stefania urodziła się w Marsylii i straciwszy wcześnie rodziców pozostawała aż do 18 roku życia pod opieką zakonnic. W dniu pierwszej Komunii św. uczuła w sobie zakonne powołanie i odtąd wszystkie jej pragnienia w tym jedynie kierunku się zwracały. Długo jednak musiała walczyć z oporem rodziny, aż wreszcie zwyciężywszy wszelkie przeszkody wstąpiła dnia 23 maja 1889 roku do Zgromadzenia Sióstr Niepokalanek w Auteuil.
Dotąd była zawsze silna i zdrowa, lecz niespodziewanie zdrowie zaczęło się psuć. W roku 1891 wysłano siostrę Stefanię po raz pierwszy do Lourdes, lecz polepszenie nie nastąpiło. Cierpienia żołądkowe stawały się coraz gwałtowniejsze i częstsze. Pomimo tego gorliwa zakonnica wypełniała, o ile tylko mogła, wszystkie swoje obowiązki.
Przy końcu listopada 1895 roku skutkiem nadmiaru pracy biedna chora uczuła się znacznie gorzej i musiała się położyć do łóżka, aby —jak powszechnie mniemano— już z niego nie powstać. Coraz mniej też przyjmowała pożywienia, którym było wyłącznie mleko.
Gdy znikła wszelka nadzieja ocalenia siostry Stefanii ludzkimi środkami, przełożeni postanowili wysłać ją ponownie do Lourdes... Podróż była niezmiernie ciężka i przykra.
Po przybyciu do cudownego miejsca chora prosiła usilnie, by ją wykąpano jak najprędzej w sadzawce, co też uczyniono. Gdy ją wydobyto z wody, była zsiniałą, zziębniętą tak, że robiła wrażenie trupa. Zaniesiono ją więc co rychlej do szpitala, ogrzano za pomocą flaszek z wodą gorącą i podano jej łyżeczkę mleka, którego jednak przyjąć nie mogła.
Tegoż samego dnia, to jest w piątek o trzeciej godzinie po południu, przybyła znowu do sadzawki. Z początku nie chciano jej kąpać, potem wszakże polecono jej odmówić akt skruchy i na prześcieradle spuszczono ją do wody. Tam uczuła nagły, przeszywający ból, połączony z dreszczem na całym ciele. Zbladła przy tym i zmieniła się do niepoznania. Nawet na chwilę przestała oddychać, tak iż mniemano, że kona. W tym z ust jej wyrwał się okrzyk:
—Puśćcie mnie, puśćcie, jestem uzdrowiona!
I zaraz bez niczyjej pomocy wyszła sama z sadzawki, ubrała się sama, zażądała posiłku i zaspokoiwszy nieco głód udała się pieszo do groty. Tam uklękła i przez godzinę całą w tej pozycji pozostawała na modlitwie. Tegoż samego dnia rano nie mogła przemówić ani jednego słowa i tylko rzewnym spojrzeniem powitała statuę Najświętszej Panny, a teraz jakże gorące dzięki, jak płomienne akty miłości i wdzięczności wydzierały się z jej serca ku niebu!
Uzdrowienie to wywołało wśród pielgrzymów nader silne wrażenie. Pewien niedowiarek, który wraz z siostrą Stefanią znajdował się w grocie, zawołał:
—To uzdrowienie rozprószyło wszystkie moje wątpliwości...
Leon Pyżalski CSsR, Matka dzieci Bożych.
Czytania majowe z przykładami sposród uzdrowień lourdskich,
Kraków 1937, ss. 135-137.
Czytania majowe z przykładami sposród uzdrowień lourdskich,
Kraków 1937, ss. 135-137.
