Nieszczęsny bezwstydnik wszelkiej rozwiązłości oddany
Złe duchy mają moc kusić nas, albo bezpośrednio, wprost, albo pośrednio. W tym ostatnim razie posługuje się szatan albo ludźmi jako narzędziem, albo tak urządza sprawy, żeby one nas do grzechu pobudzały. Gdy zaś bezpośrednio kusi, to jest działa na duszę, to albo się pokazuje jawnie w ciele jakim, które bierze na siebie, albo też, co zazwyczaj czyni, niewidzialnie wpływa na człowieka, wzniecając w wyobraźni nieporządne obrazy i poruszenia w żądzach zmysłowych. Stara się zaś nasamprzód o to: rozum nasz przez kłamstwa i złudzenia pomieszać i zaćmić. Następnie działa na ciało, na jego poruszenia i czynności, żeby przez ciało duszę zabił. A czy ma moc do tego? Niewątpliwie, ma, o ile mu Pan Bóg dozwoli.
ks. Józef Stagraczyński, Nauki katechizmowe
Matka i Królowa Karmelu najmiłosierniejsza, za życia jeszcze umiłowanego syna swego zakonu św. Szymona Stock'a, okazała moc szkaplerza, aby po wszech ziemi rozsławiony był, jako „signum salutis” — znak zbawienia. Opowieść o pierwszym cudzie, za przyczyną szkaplerza zdziałanym, zostawił nam świadek naoczny, Piotr Swanington. Oto relacja jego, zamieszczona w „Fragmentum Swanington“, wydanie Jana Cheron z 1642 roku, w Burdeos:
„Dnia 16 lipca 1251 roku towarzyszyłem błogosławionemu Szymonowi, który udawał się do Winchester, aby u biskupa tego miasta, dostojnika życzliwego naszemu zakonowi, wyjednać listy polecające do Papieża Innocentego IV. Od miasta wyciągniętym kłusem galopował jeździec naprzeciw nam. Był to Piotr de Lhynton, dziekan kościoła św. Heleny z Winchester. Błagał on błogosławionego Ojca o ratunek dla brata, w rozpaczy konającego.
„Ów Walter nieszczęśnik, był bezwstydnikiem wszelkiej rozwiązłości oddanym. Sakramentami gardził, czarną magię uprawiał, zabijaka był niepohamowany i postrach sąsiadów. Śmiertelnie raniony w pojedynku z innym szlachcicem, rozumiał, że nadeszła chwila stawienia się przed trybunałem najstraszniejszym. Czart ukazywał mu mnogość zbrodni jego — więc i słuchać nie chciał o Bogu i sakramentach, a bluźnił i krzyczał:
—Przeklęty jestem, pomścij mnie, szatanie, na zabójcy moim.
„Znaleźliśmy wchodząc człowieka z pianą wściekłości na ustach; zgrzytał zębami, a oczy przewracał jak obłąkaniec. Konał nieprzytomny. Mój błogosławiony Ojciec Szymon uczynił znak Krzyża, a święty Szkaplerz zarzucił na ramiona chorego i począł wzrokiem w górze utkwionym, błagać Boga o zwłokę, aby ta biedna dusza, ceną krwi Chrystusowej kupiona, nie stała się pastwą diabelską. Konający nagłe odzyskał siły i przytomność; przemówił wyrzekając się czartów i żegnając się znakiem zbawienia. W jękach i łzach żalił się:
—Ach jakże ja nieszczęśnik boję się wiecznego potępienia! Nieprawości moje równie liczne jak ziarnka piasku na brzegu morza. Ulituj się nade mną, Panie, którego miłosierdzie przewyższa sprawiedliwość! Ach Ojcze! wspomóż mnie, bo pragnę się wyspowiadać!
„Oddaliłem się w głąb domostwa, gdzie dziekan Piotr opowiadał mi, że widząc nie-pokutę swego brata, modlił się samotnie w swej izbie i posłyszał głos:
—Wstań, Piotrze, i śpiesz sprowadzić umiłowanego sługą mego Szymona, który jest w drodze…
„Walter publicznie odwołał swe pakty diabelskie i przyjął sakramenty święte z oznakami wielkiej skruchy. Testament uczynił, wynagradzający wszelkie krzywdy i koło godziny ósmej w pokoju Bogu ducha oddał.
„Wkrótce po śmierci ukazał się bratu, mówiąc:
—Wszystko dobrze, dzięki przepotężnej Królowej Aniołów i świętej sukni Sługi Bożego, uniknąłem zasadzek szatańskich.
„Sprawa nabrała rozgłosu. Piotr de Lhynton opis cudu podał biskupowi, który wezwał błogosławionego Szymona przed dwór swój cały. Spisano wiarygodne zeznania i stwierdzono ich autentyczność.
„Dziekan, jako dziękczynienie za otrzymaną łaskę u Maryi Dziewicy, zapragnął braci naszych usadowić w Winchester. Wiele sobie opowiadano o tym cudownym zdarzeniu i w Anglii i dalej jeszcze. Dużo miast fundacje nam ofiarowało. Liczne znakomite osobistości dopraszały się, aby do naszego świętego zakonu afiliowane były, iżby w łaskach udział mieć i w świętej sukni zakonu przez zasługi chwalebnej Panny Maryi szczęśliwej śmierci dostąpić.”
Zob. Bernard Smyrak OCD, Bez zmazy. Rozważania o Matce Bożej, wyd. IV, Kraków 1948, s. 104-106.
