Maryja była ośrodkiem i duszą pierwocin Kościoła założonego przez Jezusa. Ona ożywiała wiarę w sercach, i była spójnią miłości pierwszych chrześcijan. Wielu Ojców Kościoła upatruje w tym przyczynę, dla której po swym zmartwychwstaniu Jezus tyle lat pozostawił swą Matkę na ziemi. Zadanie to spełnia Najświętsza Panna po dziś dzień. Ona sprowadza jedność wiary i Kościół słusznie nazywa Ją pogromicielką wszystkich herezji: „wszystkie herezje Tyś sama zniszczyła”.
Bernard od Matki Bożej OCD
Ojciec Maria-Amand,
karmelita bosy, bawił chwilowo w Bordeaux (Francja), dla głoszenia słowa
Bożego. Był rok 1910. Wyszedłszy pewnego dnia z domu, wsiadł do tramwaju.
Ledwie upłynęło chwil kilka, gdy do tegoż tramwaju wskoczył młody czarnoskóry człowiek i
zajął miejsce na ławce. Oczywiście czarna jego skóra natychmiast na siebie
zwróciła uwagę licznych pasażerów, którzy mu się z ciekawością przyglądali.
Człowiek, spostrzegłszy ojca karmelitę w kącie siedzącego, skłonił głowę i oznaką
czci i uszanowania przywitał zakonnika. Ojciec uprzejmie odwzajemnił się
ukłonem, zachęcając go do nakrycia sobie głowy.
Ale nasz pasażer bynajmniej
nie słucha, tylko głośno, bez najmniejszego względu ludzkiego, natychmiast
prosi ojca o szkaplerz Matki Najświętszej z Góry Karmelu. Mówi, że jest
majtkiem, powracającym do Senegalu. Szkaplerzowi świętemu zawdzięcza
niejednokrotnie uratowane życie wśród grożących niebezpieczeństw, tak na
lądzie, jak na morzu.
Z radością wyciąga ojciec z
kieszeni szkaplerz. Poświęca go znakiem krzyża świętego i daje mężczyźnie.
Zaleca, by wieczorem zawiesił go sobie na szyi.
—O nie! —odpowiada ów pobożny młodzieniec—,
natychmiast to uczynię.
I ze wzruszającą prostotą
odpina kołnierz, odchyla ubranie i rzewnie całując szkaplerz święty, w
obecności wszystkich nakłada go sobie na szyję. Pasażerowie z napiętą
ciekawością śledzą tę scenę. Większość ich z uznaniem i żywą sympatią na nią
spogląda. Jeden z panów, sąsiad Senegalczyka, dopomaga mu nawet do schowania
tasiemek pod ubraniem, trafnie dodając:
—Oj, widać tam u was więcej
pobożności, niż w naszym kraju.
Inna osoba woła:
—Godne to podziwu!
Dojechawszy do stacji,
ojciec Maria-Amand schodzi z tramwaju. Senegalczyk chwyta ojca za rękę, pokrywając
ją pocałunkami i łzami wdzięczności. Wyraża swą radość i szczęście z powodu
przyjęcia szkaplerza świętego Najświętszej Panny!
Fakt ten, tak wzruszający w
swej prostocie, miał miejsce w Bordeaux, dnia 28 czerwca 1910 roku o godzinie
5-tej po południu.
A u nas, czy wielu by się
dziś znalazło, co by bez względu na opinię ludzką, w ślad za młodym Senegalczykiem, na taki
akt czci publicznej ku Matce Najświętszej się odważyło?
Le Carmel
Źródło: Bernard Smyrak OCD,
Znak zbawienia. Rozmyślania z przykładami dla czcicieli Matki Boskiej
Szkaplerznej, Kraków 1940, s. 140-141.