NIEWIDOMA MAŁGORZATA CO NA ŻYCIE SWE TARGNĄĆ SIĘ CHCIAŁA
Nasza religijność byłaby niezupełną i niezrozumiałą, gdyby w niej brakowało kultu mariańskiego. Kiedy wgłębimy się w tajemnicę Odkupienia i roli, jaką w nim miała Matka Najświętsza, tym bardziej uwidoczni się potrzeba kultu Maryi. Poza najwyższym kultem religijnym, jaki jest ściśle zastrzeżony Bogu, Źródłu wiekuistemu, skąd każde istnienie bierze swój początek i swój odblask, nie przekroczymy nigdy miary w naszych hołdach, podziwie i czci dla Maryi. Ona zasłużyła zawsze więcej ponad to, co mogłoby wyszukać dla Niej najgenialniejsze i najpłomienniejsze serce ludzkie.
(ks. Zygmunt Przyjemski, Życie NMP, s. 15)
W roku 1595 biednej Małgorzacie Pierzchale z Myślenic zabrakło cierpliwości z powodu ślepoty, jaką znosiła już od dwunastu lat. Żadne środki nie pomagały. Za podszeptem szatana, postanowiła zakończyć swą niedolę samobójstwem. Gdy tak nieszczęsna przemyśliwała nad swym grzesznym zamiarem, trafem usłyszała kogoś opowiadającego o cudach Matki Najświętszej w Częstochowie. Tak się tym przejęła, że odpędziwszy krzyżem świętym namowy złego ducha, po stanowiła udać się do Maryi po lek na swe kalectwo.
Wybrała się Małgorzata w drogę pieszo, pod kierunkiem przewodnika. Szła, wzbudzając w sobie akty wiary w pomoc Maryi. Gdy nareszcie stanęła na Jasnej Górze, poczęła ogarniać ją obawa, czy Panna Najświętsza zechce wysłuchać grzesznicę, która targnąć się chciała na swe życie. Lecz wspomniawszy, że Maryja jest Ucieczką grzesznych i Matką Miłosierdzia, korzy się ze łzami, żałuje za grzechy i tak, pełna ufności i skruchy, wchodzi do Cudownej Kaplicy.
Patrzą ludzie, jak biedna ociemniała niewiasta powoli posuwa się przed ołtarz. Słyszą jej modły i jęki, i serca litościwe wstawiają się za nią do Maryi. A Małgorzata pada na kolana i, bijąc się w piersi, błaga Matkę Boską Częstochowską o cud.
I oto, gdy podniosła swe martwe źrenice, zroszone łzami wiary i skruchy, „Ranna jutrzenka” dotknęła blaskiem swej łaski jej zgasłe oczy i stał się cud:
Małgorzata Pierzchała ujrzała wychylającą się z obrazu Cudowną Twarz Maryi Częstochowskiej. Z okrzykiem „widzę!” poczęła iść do ołtarza. Powstał wielki płacz i krzyk w kaplicy: to lud zebrany — świadkowie cudu opiewali głośno chwałę Maryi.
Zob. Aleksander Łaziński OSPPE, Cuda i łaski zdziałane za przyczyną Najświętszej Maryi Panny Częstochowskiej, wyd. 2, poprawione, Częstochowa 1938, s. 58-59.